Contrast
Font
A A+ A++
Log out Log out
Register Register
Log out Log out
Register Register

PUBLISH, READ, DISCUSS.

Analiza porównawcza fortepianów historycznych. Rozdział III.2.E. Ankieta końcowa

12.12.2022 / Jędrzej Rochecki / Akademia Muzyczna im. F. Nowowiejskiego w Bydgoszczy
Followed by: You & 0 users
Followed by: You & 0 users

ROZDZIAŁ III

III.2.E. Ankieta końcowa – po zagraniu na wszystkich trzech fortepianach

Mariusz Klimsiak

1. Który instrument był wg Ciebie najlepszy/najciekawszy i dlaczego?

Wszystkie były ciekawe i każdy był inny. Najciekawsze chyba doświadczenia miałem na Walterze. Miałem też wrażenie, że był najlepiej przygotowany technicznie. Pierwszy na którym grałem – Marty – on był remontowany, zawsze będzie miał jakieś mankamenty i nierówności. Najważniejsze, żeby dźwiękowo, brzmieniowo było interesująco, a pod tym względem wszystkie trzy fortepiany takie były.

2. Który instrument najbardziej pasował do granych przez Ciebie utworów?
Na każdym instrumencie ten repertuar można było zagrać inaczej. Na Marty’m na przykład trochę “powygłupiałem” się z tymi dzwonkami janczarskim, taka zupełna “egzotyka”. Trudno mi określić tak bez wysłuchania nagrań. Utwory Debussy’ego i Szymanowskiego nie pochodzą z czasów tych fortepianów, więc nie da się tutaj stwierdzić tego typu adekwatności. Po prostu zabrzmiały te utwory inaczej i pokazały różne walory.

3. Który instrument miał największe możliwości w zakresie kształtowania barwy?
Każdy dawał możliwości kształtowania barwy, ale były to różne palety.

4. Który instrument miał największe możliwości w zakresie dynamiki?
Specjalnie wybraliśmy takie utwory, które nie szaleją z dynamiką, wiedząc że te instrumenty mają pewne ograniczenia. Na pewno Pleyel miał najszerszą skalę dynamiczną, biorąc jeszcze pod uwagę lewy pedał una corda. W Walterze go w ogóle nie ma, jest tylko moderator filcowy, który właściwie jest nie do użycia do takiego utworu.

5. Który instrument był najłatwiejszy do opanowania pod względem techniki gry?
Pleyel, później Walter. Najtrudniejszy był Marty. Najbardziej przeszkadzały mi techniczne elementy Marty’iego, taka ogólna niewygoda, np. pedał gdzieś daleko nie po tej stronie. Ale na każdym z tych fortepianów dałoby się profesjonalnie zagrać koncert. To kwestia ogrania, przyzwyczajenia.

6. Czy doświadczenie gry na fortepianie historycznym uważasz za cenne/niezbędne dla współczesnego pianisty?
Tak. Uważam za cenne i bardzo niezbędne. Bardzo pomocne w takim technicznym rozwoju – żeby sobie uświadamiać sposoby kształtowania dźwięku. Na starych instrumentach bardzo wychodzą na wierzch wszelkie mankamenty warsztatowe. Na współczesnym instrumencie da się dużo łatwiej grać znośnym dźwiękiem i poprawną techniką, a na starym, momentalnie, albo się wypadnie z klawiatury, albo nie trafi w klawisz, zaczepia “sąsiada”, albo przez zbyt ciężką rękę brzmi to tak, że nie da się tego słuchać… Jest tu dużo łatwiej wychwycić błędy lub pokazać komuś, że nie panuje nad swoim aparatem gry.

7. Jak oceniasz wykonane kopie instrumentów historycznych?
Pod pewnym względem kopie instrumentów lepiej się sprawdzają w grze, bo zbudowane są z nowych materiałów, a dzięki temu lepiej działa mechanika – takie sprawy czysto warsztatowe oraz dźwiękowo są bardziej wyrównane. Oczywiście w oryginalnych instrumentach historycznych również wymieniane są pewne elementy. Takie rzeczy jak np. filce to trochę jak klocki hamulcowe w samochodzie. To się po prostu zużywa i trzeba co jakiś czas wymienić. Tylko trzeba oczywiście wymieniać na oryginalne, te same materiały. A do tego niełatwo czasem dotrzeć – co tam było oryginalnie. Być może gdyby te wszystkie naturalnie zużywające się elementy powymieniać to gra na instrumencie oryginalnym i na kopii byłaby porównywalna. Mając wcześniej do czynienia z innymi kopiami McNulty’ego – zdarzyło mi się nagrywać na jego kopii Pleyel’a i szczerze mówiąc tamta kopia bardziej mi odpowiadała. Tamten instrument był lżejszy, miał lżejszą klawiaturę. Tutaj prawdopodobnie McNulty trochę poszedł na kompromis z pianistami – żeby przesiadka ze współczesnego fortepianu na ten była łatwiejsza. Ja bym wolał jednak nieco lżejszą klawiaturę. Oczywiście to też trochę kwestia “rozegrania”, ułożenia się instrumentu.

Bartłomiej Wezner

1. Który instrument był wg Ciebie najlepszy/najciekawszy i dlaczego?
Nie da się dokonać żadnego rodzaju wartościowania w kategoriach lepszy/gorszy. Każdy z nich był czymś doskonałym/najdoskonalszym w swoim czasie. Kompozytorzy znając możliwości tych instrumentów wykorzystywali je maksymalnie. Nasze współczesne przyzwyczajenia mogą powodować złe wyobrażenie tamtej muzyki. Idealnie byłoby gdyby każdy z nich miał swój świat, swoje zastosowania. Instrumenty wymagają sporo cierpliwości i pracy, ale każdy z nich ma swoje miejsce. Warto szukać prawdy, sięgać do źródeł.

2. Który instrument najbardziej pasował do granego przez Ciebie utworu?
Mam poczucie, że Marty. Był dobrym kompromisem. Dobrze mi się grało na Pleyel’u, ale nie sądzę by był to dobry wybór do tego repertuaru. Historycznie najbardziej pasuje Walter, ale wymagałoby to zdecydowanie więcej pracy.

3. Który instrument miał największe możliwości w zakresie kształtowania barwy?
To jest bardzo złożona sprawa. Mam wrażenie, że każdy instrument ma na swój sposób tyle ile potrzeba do repertuaru, który był na niego pisany. Trzeba tylko techniki i cierpliwości by to z wszystko z niego wyciągnąć. Patrząc na to z perspektywy pianisty współczesnego – w takim nowoczesnym, współczesnym wyobrażeniu brzmienia fortepianu – wydaje mi się, że Pleyel jest instrumentem, który daje najwięcej możliwości. Aczkolwiek Marty przez fakt posiadania różnorakich efektów okazuje się również czymś tak barwnym i nieprawdopodobnym, że można się na nim bardzo zaskoczyć. Zależy co mamy na myśli, mówiąc o kształtowaniu dźwięku – czy niuanse barwy, reakcję na wciskanie klawiszy, czy to co nam daje instrument ogólnie do dyspozycji. Jeśli myślimy o barwie dźwięku w kategoriach akustycznych to Pleyel zdecydowanie się wyróżniał, ale także Marty – zwłaszcza na brzmieniu pedałowym, na otwartym pedale. Miał bardzo długi rezonans, bardzo bogaty w alikwoty – chyba najwięcej ze wszystkich – posiadał faktycznie niesamowite właściwości.

4. Który instrument miał największe możliwości w zakresie dynamiki?
Myślę, że znowu Pleyel. Najmniejsze możliwości, takie stricte dynamiczne, porównywane do dzisiejszych standardów, miał na pewno Walter.

5. Który instrument był najłatwiejszy do opanowania pod względem techniki gry?
Ponownie Pleyel. Jest najbardziej uwspółcześniony.

6. Czy doświadczenie gry na fortepianie historycznym uważasz za cenne/niezbędne dla współczesnego pianisty?
Zdecydowanie niezbędne. Bez chociażby cząstkowej możliwości usłyszenia możliwości brzmieniowych takich instrumentów, tego jak one układają się pod palcami, jak inna musi być technika gry… wszystkie nasze wyobrażenia, przypuszczenia – to, jak mogłaby brzmieć muzyka do Brahmsa włącznie, jest strasznie skaleczone i wypaczone. Ponieważ jestem w dużej mierze nakierowany na kameralistykę, dla mnie jest istotne także to, że przy braku tej wiedzy, zatraca się takie naturalne poczucie jak fortepian brzmiał w relacji z innymi instrumentami. Od XIX wieku fortepian rozwinął się konstrukcyjnie w taki sposób, że żaden instrument smyczkowy nie mógł mu dorównać wolumenem. Wprawdzie np. skrzypce też były modyfikowane, np. poprzez użycie strun metalowych zamiast jelitowych, jednak nie zwiększyło to aż tak możliwości dynamicznych jak w przypadku fortepianu. Zestawienie współczesnego, koncertowego fortepianu i skrzypiec w repertuarze kameralnym z XVIII czy XIX wieku może powodować pewne dysproporcje względem pierwotnej koncepcji brzmieniowej. Jeśli ktoś nie usłyszy jaki ten balans mógł być pierwotnie to pianista zawsze będzie miał problemy i pretensje np. że smyczkowiec gra za cicho lub będzie się denerwował, dlaczego jemu każą się ciągle ściszać. Te proporcje, w naturalny sposób, układały się kiedyś zupełnie inaczej, instrumenty inaczej się “miksowały”. Dlatego poznanie instrumentów historycznych jest bardzo istotne także z punktu widzenia kameralistyki.

7. Jak oceniasz wykonane kopie instrumentów historycznych?
Ocena jest trudna, bo nie mieliśmy dostępnych do badania oryginałów. Zresztą oryginały nadające się do gry również musiały przechodzić rekonstrukcje, rewitalizacje, a ich brzmienie na przestrzeni lat również mogło ulec zmianom.
[JR: Z takich praktycznych rzeczy, z tego co ja słyszę, to te kopie zdecydowanie mają cichszą mechanikę.]
Tak. To prawda. Ta “kuchnia”, która jest w pudle, to wszystko w Marty’m było na wierzchu, pracowało dużo głośniej. Być może dlatego, że mechanizmy były tam mocno skomplikowane, np. te janczary – dzwonki, rejestr fagotowy… No ale mamy teraz pytanie “gdzie leży prawda?”… Czy Ci najlepsi budowniczowie 200 lat temu też potrafili tak dopieścić te mechanizmy, że to ciszej działało… Z drugiej strony tych ludzi nie było aż tak wiele, żeby mogli zapewnić pełen i regularny serwis tych instrumentów, więc bardziej prawdopodobne, że te fortepiany właśnie tak brzmiały – że to wszystko trzeszczało, podskakiwało, rozstrajało się…
[JR: Może to być też po prostu wina starego drewna, które się rozeschło… ]
Tak. Być może to jest przyczyna.
Te kopie są bardzo pięknie zrobione. Na pewno bolączką tych instrumentów jest to, że nie są regularnie grane, nie jest to takie naturalne zużycie. Na tyle na ile mogę się zorientować to oceniam, że te kopie są na bardzo wysokim poziomie, ale nie podejmuje się jakiejś głębszej, szczegółowej analizy, bo zbyt rzadki miałem kontakt.

Krzysztof Herdzin

1. Który instrument był wg Ciebie najlepszy/najciekawszy i dlaczego?
Jeżeli miałbym wystawić notę tym instrumentom to Walter jest dla mnie numer jeden.
Grało mi się na nim najciekawiej, najłatwiej. Mogłem na nim zbudować w najprostszy sposób wszystkie kontrasty dynamiczne czy też artykulacyjne i tak jak wspominałem zbudowałem z nim ciekawą formę kontaktu.

2. Który instrument najbardziej pasował do granych przez Ciebie utworów?
Brzmienie Waltera spowodowało, że postanowiłem zagrać na nim Nokturn Paderewskiego w całości z użyciem moderatora piano. To zadziałało jak taka prawdziwa muzyka nocy. Nokturny są po to, żeby budować taki właśnie eteryczny nastrój, nierealny.

3. Który instrument miał największe możliwości w zakresie kształtowania barwy?
Również powiedziałbym tutaj o Walterze.

4. Który instrument miał największe możliwości w zakresie dynamiki?
Tutaj chyba jednak Pleyel.

5. Który instrument był najłatwiejszy do opanowania pod względem techniki gry?
Również Pleyel. To już jest prawie współczesny fortepian. Zbliżony ciężar klawiatury. Na fortepianie gram już 47 lat, więc przez tyle czasu nabrało się już pewnych nawyków mięśniowych. Dlatego gra na Pleyelu była pod względem technicznym najprostsza.

6. Czy doświadczenie gry na fortepianie historycznym uważasz za cenne/niezbędne dla współczesnego pianisty?
Absolutnie tak. Uważam, że wszelkie możliwości poszerzania swojej wyobraźni, dotykania różnych instrumentów, porównywania różnego rodzaju technik, brzmień, jest bardzo inspirujące i bardzo nas rozwija. Każde takie doświadczenie może się przydać, czy to na koncertach czy w pracy pedagoga. Jest to bardzo ważne. Nie tylko instrumenty historyczne powinny być przez nas poznawane, ale także instrumenty elektroniczne. Próby zmierzenia się z syntezatorami, z instrumentami, które w ogóle nie mają ważonej klawiatury. Nauczenie się kontroli nacisku, komfortowego grania na instrumentach bardzo lekkich, czy z tzw. After Touch’em… Niewielu muzyków klasycznych ma z tym styczność, a to myślę, że również bardzo dobrze wpływa na taką elastyczność, umiejętność szybkiego dostosowania się do warunków, w jakich przyszło nam pracować.

7. Jak oceniasz wykonane kopie instrumentów historycznych?
Bardzo dobre i ciekawe instrumenty.

SPIS TREŚCI