Duński kompozytor Rued Langgaard (1893-1952) nie jest znany szerszej publiczności, a jego całkiem bogaty dorobek (zarówno, jeśli chodzi o liczbę utworów, jak i ich ciężar gatunkowy) pozostaje w cieniu twórczości Carla Nielsena. Nie zyskał popularności nawet we własnym kraju ze względu na ultrakonserwatywną postawę i neoromantyczny język większości dzieł, anachroniczny wobec modernistycznych trendów pierwszej poł. XX wieku oraz powojennej awangardy.
W kompozytorskiej tece Langgaarda odnajdziemy jednak także kilka niezwykle oryginalnych utworów, powstałych w okresie młodzieńczym, które stylistycznie i warsztatowo odstają od reszty jego sonicznej spuścizny. Trzeba je traktować jako rodzaj jednorazowych eksperymentów, nieznajdujących rozwinięcia i kontynuacji. Pierwszym z transgresywnych utworów, na które warto zwrócić uwagę jest Insektarium — cykl fortepianowych miniatur, skomponowany w 1917 roku. Drugim — Muzyka sfer, rozbudowany wokalno-instrumentalny poemat stworzony w latach 1916-1918. W obu tych partyturach dostrzegamy szereg nowatorskich pomysłów fakturalnych i kolorystycznych, dzięki którym ten zaszyty na skandynawskiej prowincji outsider stał się mimowolnie prorokiem drugiej awangardy, protoplastą nurtu sonorystycznego.
Ciekawe, jak potoczyłaby się historia muzyki europejskiej, gdyby śmiałe koncepcje Langgaarda spotkały się z odpowiednim rezonansem w latach 20. i 30. ubiegłego wieku…